Spis treści
Canon PowerShot V1 to nowa propozycja Canona z linii Video First, skierowana do vlogerów i twórców wideo. Ja jednak sprawdziłem, jak ten kompakt radzi sobie w fotografii. Czy większa matryca, jasny obiektyw i nowy układ chłodzenia naprawdę robią różnicę? Zapraszam do testu w realnych warunkach.
Canon PowerShot V1 to jedna z najnowszych propozycji japońskiej marki. Aparat został zaprezentowany w lutym 2025 r. i początkowo trafił wyłącznie na rynek azjatycki. Dopiero pod koniec marca pojawił się globalnie, w tym w Europie. Model V1 jest jednym z trzech przedstawicieli nowej linii produktowej: „V”. Litera „V” w jego nazwie odnosi się do nowej linii produktowej Canona: Video First. W jej skład wchodzą: Canon PowerShot V10 oraz dwa aparaty, które na rynku pojawiły się na początku 2025 r.: Canon EOS R50V i bohater tego testu. EOS R50V jest przedstawiany jako „aparat do filmowania”, a PowerShot V1 jako „aparat dla filmowców, vlogerów, twórców treści i podróżników”.

Choć Canon pozycjonuje PowerShot V1 jako aparat dla filmowców, twórców treści i podróżników, ja — jak zawsze — postanowiłem sprawdzić przede wszystkim to, jak radzi sobie podczas fotografowania. Dlatego zabrałem go do miasta, by przetestować go w realnych warunkach, zwłaszcza po zmroku.


Pierwsze wrażenia i jakość wykonania
Na pierwszy rzut oka PowerShot V1 wygląda jak typowy zaawansowany kompakt. Jednak już po szybkim sprawdzeniu specyfikacji okazało się, że różni się od popularnego Canona G7X Mark III nie tylko rozmiarem (118,3 × 68 × 52,5 mm) i wagą (426 g), ale przede wszystkim matrycą. Nowy sensor ma bowiem 1,4 cala (18,4 × 12,3 mm), co sprawia, że jest większy nie tylko od popularnych matryc 1-calowych, ale także zbliżony rozmiarem do sensorów stosowanych w systemie Mikro 4/3.

A jak wiadomo — im większa matryca, tym lepsze zdjęcia, zwłaszcza w trudnych warunkach oświetleniowych.

Mimo że aparat jest kierowany głównie do twórców wideo, już po pierwszych minutach korzystania doszedłem do wniosku, że dobrze sprawdzi się również w fotografii. Co więcej, od razu miałem poczucie, że Canon stworzył urządzenie bardziej uniwersalne, niż sugerowałby marketing.


Canon PowerShot V1 w praktyce fotograficznej
Aparat testowałem pod koniec września, kiedy dzień jest już wyraźnie krótszy. Dlatego większość zdjęć robiłem po zmroku, co od razu dało mi możliwość sprawdzenia, jak PowerShot V1 radzi sobie w słabszym świetle.


I muszę przyznać — radzi sobie świetnie. To zasługa połączenia dużej matrycy z jasnym obiektywem f/2.8, które zawsze daje solidne rezultaty.


Na co dzień preferuję pracę z wizjerem, jednak V1 go nie posiada. Mimo to kadrowanie „na zombie”, czyli z wykorzystaniem odchylanego ekranu, okazało się wygodne, zwłaszcza podczas fotografowania w trybie manualnym.

Regulacja parametrów działa intuicyjnie:
- przysłonę zmienia się, obracając pierścień wokół obiektywu,
- czas naświetlania ustawia się pokrętłem otaczającym przycisk Q/SET.
Co ważne, obracanie pierścienia przysłony jest płynne, pozbawione skoków charakterystycznych dla starszych konstrukcji. Dzięki temu aparat pracuje cicho i płynnie — co przyda się nie tylko fotografom, ale również filmowcom.

Zmiana czułości matrycy czy balansu bieli także jest szybka i wygodna, ponieważ nie trzeba przedzierać się przez wielopoziomowe menu. Wystarczy lekko oderwać wzrok od ekranu, aby skorygować parametry.
Dodatkowo zaskoczył mnie cichy zoom (ekwiwalent 16–50 mm). Nie jest całkowicie bezszelestny, ale w filmach jego dźwięk jest praktycznie niesłyszalny — co, oczywiście, ma znaczenie dla osób nagrywających materiał z dźwiękiem.

Mimo że aparat nie należy do najlżejszych kompaktów, noszenie go przez dłuższy czas nie było męczące. Trzymałem go na nadgarstku, ponieważ „uszka” są zbyt wąskie, by przewlec standardowy pasek — i to także warto mieć na uwadze.


Canon PowerShot V1 – jak sprawdza się podczas filmowania?
Filmowanie aparatem fotograficznym nie jest dla mnie codziennością, bo zazwyczaj nagrywam krótkie materiały na Instagram głównie smartfonem lub PowerShotem V10. Mimo to postanowiłem dać V1 szansę nie tylko w trybie auto, ale również w pełnym manualu. I tu muszę przyznać — poszło nadspodziewanie dobrze.
Na obudowie znalazły się charakterystyczne „żeberka”, które zasysają powietrze i pozwalają chłodzić elektronikę aparatu w czasie nagrywania. W praktyce oznacza to, że nawet dłuższe sesje nagraniowe nie powinny prowadzić do przegrzewania się sprzętu.


Co prawda nie miałem okazji sprawdzić chłodzenia w upalne lato, ale biorąc pod uwagę, że kiedyś przegrzałem inny aparat już podczas samej fotografii, doceniam, że Canon pomyślał o aktywnym chłodzeniu.
Canon PowerShot V1 – pełna specyfikacja techniczna
Parametry techniczne PowerShot V1 prezentują się następująco:
- Matryca – 1,4 cala (ok. 18,4 x 12,3 mm) CMOS o rozdzielczości 22,3 megapiksela.
- Procesor obrazu — DIGIC X.
- Autofocus — Dual Pixel CMOS AF.
- Tryby AF (zdjęcia) — One Shot, AI Focus AF, Servo AF.
- Tryby AF (filmy) — filmowy Serwo AF.
- System / punty AF — pokrycie około 100% w pionie i w poziomie.
- Korekta ekspozycji — +/- 3 EV z przyrostem co 1/3 stopnia.
- Czułość ISO — automatycznie od 100 do 32 000, ręcznie od 100 do H (51 200).
- Migawka mechaniczna — do 1/2 000 sek.
- Migawka elektroniczna — do 1/16 000 sek.
- Ekran LCD — dotykowy, odchylany o przekątnej 3 cali i rozdzielczości 1,04 mln punktów.


Z całą specyfikacją aparatu możesz zapoznać się na stronie internetowej importera.


Cena i dostępność
Canon PowerShot V1 nie należy do najtańszych kompaktów. Jego średnia cena wynosi około 3 999 zł.
Dostępny jest także zestaw Premium Vlogger Kit, który kosztuje jedynie 200 zł więcej i zawiera:
- kartę pamięci 128 GB Silicon P SuperiorPro SDXCV60,
- statyw Canon HG-100TBR.

Podsumowanie
Canon PowerShot V1 to aparat, który pokazuje, że seria Video First może zainteresować nie tylko twórców wideo. Dzięki dużej matrycy, jasnemu obiektywowi, szybkiemu autofocusowi i wygodnej obsłudze świetnie sprawdza się również w fotografii, i to w trudnych warunkach oświetleniowych.

Co więcej, ciche działanie zoomu, aktywne chłodzenie oraz możliwość pełnej kontroli ustawień sprawiają, że V1 jest sprzętem naprawdę wszechstronnym.
Choć jego cena jest stosunkowo wysoka, to oferowane możliwości w pełni ją uzasadniają. Dla vlogerów, twórców i fotografów szukających kompaktu o dużym potencjale — to bardzo solidny wybór.